Charles Person
11.11.1992
Stany Zjednoczone,
Nowy Jork
Niebieskie
A, B
Student medycyny
Charles
urodził się w Nowym Jorku i już tutaj został. Wyjeżdżał jedynie na wakacje
gdzieś za granicę i tak dalej, jak każdy normalny i bogaty chłopak. W szkole
udzielał się sportowo, a także był przewodniczącym swojego liceum, które zdał z
wysokimi wynikami. Teraz studiuje medycynę na Uniwersytecie Nowojorskim. A
konkretnie kardiochirurgię.
Lubi
wychodzić z domu zaraz po wstaniu z łóżka i wracać, aby od razu do niego znów
wskoczyć i pójść spać. Ma żal do swojego ojca, który zostawił mamę Charlesa. On
sam stara się unikać nowej żony ojca. Kiedyś nie wytrzyma i coś jej zrobi, ale
byłoby szkoda, bo tknąłby takie byle co, a odpowiadałby jak za człowieka.
Lubi
się afiszować pieniędzmi. Ostatnio sprawił sobie nową zabaweczkę – motocrossa,
którego regularnie testuje w pobliskim lesie. Gówno go interesuje, czy zrobi
sobie krzywdę.
Nie
lubi, kiedy ktoś mu się sprzeciwia, aczkolwiek chętnie poznaje inne punkty
widzenia. Nie zmienia to jednak faktu, iż dąży do celu po trupach i dostaje to,
czego chce. Jest egoistą i dobrze mu z tym. Jest także wredny, arogancki i
bezczelny, co dla niego też nie jest problemem. Lubi się bawić i wlewać w
siebie alkohol. Lubi seks i przelotne znajomości. Opiera się narkotykom i
papierosom (chociaż zdarza mu się zapalić, kiedy jest już lekko podpity). Uwielbia
swój samochód (Mustang 64), jak i swoje koszulki z różnymi nadrukami. Lepiej mu
nie podpadaj, bo jest mściwy. Zdarza mu się być miłym i sympatycznym. Do
uśmiechów nic nie ma, lubi się śmiać. Swoją samotnię (pokój) traktuje jako
miejsce święte, prywatne, własne i nikt nie ma prawa tam wchodzić (nawet
pokojówka). Generalnie jest samotny, pewnie dlatego wychodzi na całe dnie. Porywczy
i wybuchowy, ale też potulny jak baranek (w zależności dla kogo). Wbrew pozorom
nie patrzy na nikogo z góry i stara się nie oceniać nikogo po pierwszym
wrażeniu.
Jeśli
idzie o muzykę, to tylko stare piosenki. Z nowoczesnej to tylko dobry rock. Kocha
się w malinach, czekoladzie i whisky. Od drabin trzyma się z daleka i to nie
dlatego, że ma lęk wysokości; ba, on uwielbia wysokość. Póki może, chce szaleć
i korzystać z życia jak najwięcej.
No dzień dobry! Witam
się grzecznie i przyjaźnie :D
Na wątki i powiązania
chętna, im dziwniejsze, tym lepsze.
Nie piszę komentarzy na
milion kilometrów scrollingu. Są raczej krótkie, bo wyznaję zasadę, że moja
postać nie czyta w myślach Twojej, poznajmy się przez rozmowę i nie obchodzi
mnie refleksja na temat kawy lub innych takich.
[No to witam chyba jedynego obecnego i zapraszam pod moją kartę. Ni cholery nie mam pomysłu bo już przysypiam na klawiaturze ale jeśli czymś zarzucisz to zacznę :P]
OdpowiedzUsuńSamantha
[Problem w tym, że jeszcze nie ma się z czego wygadywać bo póki co stara się zmieniać swoje życie na pozytywniejsze ale za to mogą się po prostu upić w barze]
OdpowiedzUsuńSamantha
(pomysł na wątek mam taki że mogą już się znać bo w końcu są w podobnym wieku. Może jednak ze sobą nie przepadają. I pomysł mam taki że może elliot będzie wracał z jakiejś imprezy i ktoś go poturbuje. A Charles z litości mu pomoże xD)
OdpowiedzUsuńSamotność...
OdpowiedzUsuńSamotność była czasami człowiekowi potrzebna. Nawet takiemu jak mi. Dzisiaj zrezygnowalem z imprezy na rzecz długiego wieczornego spaceru. Na takim spacerze mogłem sobie zastanowić się nad kilkoma istotnymi dla mnie rzeczami.
Idąc ze sluchawkami w uszach i zaglebiony w swoim własnym świecie nie zauwazylem grupy małolatów która mnie zaczepila.
- dawaj na piwo- uslyszalem kiedy sciagnalem słuchawki. Chłopak miał może z jakieś dwadzieścia lat.
- nie- odpowiedzialem a grupa zaciesnila się wokół mnie. Po chwili czułem silne uderzenia i kopniaki w brzuch i nie tylko. Cały świat mi zawirowal przed oczami a kolory i ksztalty zmienialy się jak w kalejdoskopie.
Slyszac czyjś głos chcialem zobaczyć do kogo on należał. Jednak nie dałem rady. Tak samo nie dałem rady wstać bo całe ciało odmowilo mi posluszenstwa.
Naprawdę chciałem wstać z niezbyt przyjemnej w tym momencie chłodnego chodnika. I jak na złość nie mogłem. Ból wręcz aż rozsadzal mnie od środka. Splunalem krwia na cement. W myślach przebieglo mi milion przekleństw których w tym momencie nie dałem rady powiedzieć. Oddech mialem płytki i niezbyt równy. A na nogach ledwo co stałem.
OdpowiedzUsuńW takich momentach jak ten wręcz zastanawialem się dlaczego nie zostalem w domu. Każdy krok sprawial mi ból. Czulem jak bledne z każda minuta na twarzy.
- nie dam rady iść dalej- wyszeptalem ledwo slyszalnym głosem.
Mogłem uznać to za cud że jakoś z jego pomocą doszedłem do tej cholernej taksówki. Taksowkarz Spojrzal na nas bardzo uważnie. Czulem na sobie jego spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- nie powinniście z tym jechać do szpitala?- zapytał mężczyzna- z całym poszanowaniem ale elliot nie wygladasz najlepiej.
Ha i kto to mi mówił? Sam po sobie Czulem że mój żołądek niemalzerobi mi krwawa rewolucję. Bezwiednie opadlem na siedzenie. Z jednej strony chciałem aby ktoś mnie obejrzał. Ale z drugiej... Nie chciałbym w szpitalu spotkać ojca czy też matki.
- jedziemy do kliniki- zakomunikowal taksowkarz.
Gdybym tylko mógł to dogadalbym temu całemu Charlesowi. Jednakże z racji mojego stanu i położenia raczej nie mogłem nic zrobić. Zatrzymalismy się tuż przed szpitalem. Zaraz też znalazłem się na izbie przyjęć. Szybko tam mną się zajęli. Traf chciał że dyżur też miała tutaj moja matka.
OdpowiedzUsuń- Jezus Maria elliot...- widzialem jak zbladla a zaraz podeszła do blondyna wypytujac go o szczegóły. Jeszcze na odchodne kiedy zabierali mnie na jakieś badania uslysZalem 'co ja się z tym dzieciakiem mam'.
Czulem się teraz jakoś tak dziwnie lekko. Odchodzilem gdzieś w jakąś krainę niby to snu. Usmiechnalem się lekko i zamknalem oczy. W pomieszczeniu nastala nerwowa wrzawa.
OdpowiedzUsuńNagle poczulem jak przez moje ciało przechodzi fala prądu. Aż niemalze podrzucilo mnie do góry. Po drugim trzy trzecim razie otworzylem oczy. Zaraz też podlaczyli mnie do miliona kabelkow.
- ma sporo obrażeń wewnetrzynych ale wyjdzie z tego- uslyszalem jak jakas lekarka uspokaja moja matkę.
(przepraszam xD postaram się nastepnym razem trochę się powstrzymać xD)
OdpowiedzUsuńDługo nie musiałem czekać aby sen mnie zmorzyl. Już ranem kiedy się obudzilem Czulem się lepiej. Oprócz tego że byłem nieco posiniaczony to było nieźle. W sumie to się cieszylem że nic mi nie złamali.
Moje zdziwienie wywołał widok charlesa w progu sali. Unioslem nieco brew do góry w geście zaskoczenia.
- jeżeli przyszedles ze mnie się ponabijac to daruj sobie- powiedzialem.
- pamietam co nieco- powiedzialem krzywiac się lekko- pamietam jak tamci goście mnie zaczepili. Aby na piwo im dać- prychnalem cicho- ale im nie dałem.
OdpowiedzUsuńSpojrzalem uważnie na niego swoimi niebieskimi oczami.
OdpowiedzUsuń- nie pamietam wszystkiego- stwierdzilem zgodnie z prawda- pamietam a raczej tak średnio moment kiedy wepchnales mnie do taksówki- powiedzialem-z ale dalej mam luki w pamięci- mogłem przysiadz wręcz że nie byłem pijany ani też pod wpływem jakichś innych środków odurzajacych.
Pokrecilem głową z lekkim niedowierzaniem.
OdpowiedzUsuń- dzięki za uratowanie mi tylka- mruknalem cicho pod nosem a kiedy do moich uszu dotarły jego słowa spojrzałem uważnie na niego przeszywajacym wzrokiem.
-'nie wiem dlaczego ale coś w środku podpowiada mi że chyba powinienem zacząć się bać- stwierdzilem. A nóż widelec coś mu durnego do tego jasnego lba strzeli.
- Skoro nie usłyszałeś, no to Twoja strata- odpowiedziałem złośliwie. Wiedziałem, że ten młokos, który był w wieku mojego młodszego brata, lubił mnie drażnić. Z resztą na każdym kroku to robił- Ciekawe niby do czego miałbym się Tobie przydać- stwierdziłem. Co on znowu knuł?- Co Ty kombinujesz Pearson?- zapytałem go wprost po krótkiej chwili milczenia.
OdpowiedzUsuń- Nie lubię niespodzianek- skrzywiłem się. Spojrzałem na jabłko- Nie, dzięki- odpowiedziałem. Po pierwsze nie przepadałem za jabłkami. Po drugie to, że starał się być miły, albo i nie starał się, to wcale nie oznaczało, że go polubię.
OdpowiedzUsuń- O, cześć Charlie- Marybeth minęła się z nim w przejściu.
[Dobra, przesuwamy akcję o jakiś tydzień?]
[Marybeth to kuzynka Elliota, która chwilowo u niego pomieszkuje ;) W KP jest odnośnik do jej zdjęcia ;)]
OdpowiedzUsuńMinął tydzień od tamtego feralnego wieczora, kiedy to później wylądowałem w szpitalu. Ogólnie to czułem się świetnie, prawie nie było żadnych śladów.
- Elliot ja wychodzę- postać blondynki minęła mi przed oczami. Usiadłem wygodnie w fotelu z puszką piwa w jednej dłoni. A w drugiej trzymałem pilot od telewizora. Czas zobaczyć co się na świecie dzieje.
Szybko jednak znudziłem się oglądaniem telewizji. Zszedłem do piwnicy, która to była urządzona na taką małą salę prób. Jednak i tam nic nie zrobiłem, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Westchnąłem cicho, widząc Charlesa. Po kiego on tutaj akurat teraz przylazł?
- O co chodzi?- zapytałem, otwierając drzwi.
Spojrzałem na niego wzrokiem 'are you fucking kidding me?'
OdpowiedzUsuń- nie za dużo sobie aby czasem pozwalasz?- zapytałem. W prawdzie wyjście na zewnatrz dobrze by mi zrobiło... Ale na litość boska nie z nim!
- nie mam na to ochoty- odpowiedzialem kiedy ten bez pardonu wszedł do środka.
[On ogląda Króla Lwa II i ma piękne oczy *.* Ja wiem, wymagania niezbyt wygórowane xP Już zaczynam xP I ja na przykład widzę potem, że pójdą się upić i że mogą iść na jakiś tor wspinaczkowy czy coś, bo by jej się przydało xP U! Albo piknik na dachu wieżowca xP Ah, czy oni się wcześniej skądś znali?]
OdpowiedzUsuńWiększość osób, które przychodziły na seanse Króla Lwa II były dość młodymi przedstawicielami społeczeństwa. Okej, były po prostu dziećmi. Ale było też tu trochę dorosłych... fakt, większość przyszła z dziećmi... ale jej to nie przeszkadzało. Lubiła tę bajkę. Była ona głęboko zakorzeniona w jej duszy i gotowa była wydłubać oczy każdemu, kto by z tego zakpił, a chociaż uchodziła za osobę chodzącą zawsze w szpilkach i nie rozstającą się z torebka, to tak nie było. I okej, nie zostałaby agentem specjalnym NCIS (tego tylko czasem w ogrodzie udawała, jak za dużo cukru się najadła) ale potrafiła zadać prawego sierpowego, albo... oh! Kto by pomyślał! POKAZAĆ SIĘ W ADIDASACH. Tak, mniej więcej tego nauczyła się spędzając czas z całą masą snobek w szkole po za swoim rodzinnym domem, w którym teraz spędzała bardzo wiele swojego czasu. A warto byłoby też dodać, że potrafiła być dużo gorszą jędzą. Po prostu suką - kobietą do szpiku kości przesiąkniętą egoizmem i po trupach dążącą do celu. Tak, za taką ją uważano. I kto by pomyślał, że taka osoba pojawi się na bajce dla dzieci. I to nie byle jakiej - o miłości, o sile, wzruszającej i z pięknymi piosenkami. Była w niej zakochana. W pięknych oczach głównego bohatera też - nieważne jak irracjonalnie to brzmiało.
I pewnie dalej byłaby zajęta swoimi dywagacjami, gdyby nie to, że zobaczyła zbliżającą się osobę. No w sumie było koło niej wolne miejsce. A pierwszą rzeczą jaką zrobiła było powiedzenie bardzo krótkiego, ale jakże wymownego zdania.
- Spóźnieni na ten film zdecydowanie nie powinni być wpuszczani. - I co z tego, że dopiero pierwsze zdanie zostało wypowiedziane? To był KRÓL LEW II.
Kate Williams
Pokręciłem ze zrezygnowaniem głową, wzdychając ciężko. Jednakże wiedziałem, że on mi tak łatwo nie odpuści. Ale z drugiej strony był dla mnie trochę miły, co w jego przypadku było dosyć dziwnym zjawiskiem. Poszedłem do swojego pokoju, który mieścił się na piętrze i przebrałem się.
OdpowiedzUsuń- Nadal sądzę, że to nie jest zbyt dobry pomysł- powiedziałem- Poza tym czuję, że masz zamiar wywinąć mi jakiś niezbyt przyjemny numer.
- Siemka brat- Misha zatrzymał się przy wejściu do piwnicy- Zakopaliście topór wojenny, czy co?- zapytał zaskoczony widokiem Charlesa- Nieważne. Ja przyszedłem tylko po gitarę, bo umówiłem się z kimś, że przyjdę i trochę pouczę grać na basie, więc nie zabieram Wam dużo czasu.
Idiota. Mój brat to chyba na głowę upadł.
- Idziemy- powiedziałem.
[A Misha z moich obliczeń to jest rówieśnikiem Charlesa xD]
- Weź spierdzielaj- skrzywiłem się, odsuwając od niego swoją twarz i wyrywając się od niego. Jeszcze tego mi brakowało, aby on mnie obejmował.
OdpowiedzUsuń- To ja już chyba nic nie rozumiem- mruknął Misha.
- I nie musisz rozumieć- odpowiedziałem- A teraz idź tam gdzie miałeś iść, bo ja też zaraz wychodzę- spojrzałem na brata- I nie, nie możesz dzisiaj u mnie nocować- nie chciałem mieć znowu milionów telefonów od matki, gdzie ten baUwan się podziewa.
[Błąd ortograficzny celowo został użyty]
(a dzięki dzięki ]
OdpowiedzUsuń- nie... Ja dzisiaj mam wieczór z Greace- powiedział Misha. Coś ostatnio misha dużo z nią przebywał.
- i że to tylko znajomość?- zapytałem.
- tak. Ja to nie ty że podkochujesz się w emerytowanej modelce która jest starsza od ciebie o pięć czy siedem lat- powiedział na odchodne- czesc wam i do zobaczenia.
- czasami zastanawiam się czy mu buzia się kiedyś zamyka- stwierdzilem wychodząc z domu.
[No doobra to zaczynam]
OdpowiedzUsuńSamantha była tu całkowicie nowa i nie dość, że nie znała ludzi to jeszcze nie znała osiedla i gubiła się nawet w drodze do spożywczaka. Na szczęście w piątek wieczorem znalazła bar (i to chyba musiał być cud). W każdym bądź razie po całym tygodniu z dala od miasta i nocnego życia musiała się napić... i to bardzo. Cóż, pół życia spędziła w Nowym Jorku więc przeżyła tu spory szok. Na Wisteria Lane życie było zupełnie inne. OK, było piękne i spokojne ale najpierw musiała się do tego przyzwyczaić.
Usiadła przy barze i podała barmanowi banknot.
-Trzy szoty tequili i whiskey z lodem, colą i plasterkiem cytryny.
Samantha
- zajebiscie. Chodzę żyje wykrecam piruety na parkiecie- powiedzialem z sarkazmem w głosie- gdzie jedziemy?- zapytałem wsiadajac do taksówki.
OdpowiedzUsuń- dokąd to was zawieźć?- zapytał kierowca.
- do tego nowego klubu na manhattanie- odpowiedzialem.
Jak miałem się zabawic to musiałem wyladowac w jakimś dobrym klubie. Taksowkarz zatrzymał się przed lokalem. Wyciagnalem jakieś drobne na wejsciowke.
OdpowiedzUsuń- idziesz czy masz zamiar stać jak ten słup soli?- zapytałem charlesa. Z pomieszczenia odbiegać zaczęła do moich uszu muzyka.
Rozejrzalem się dookoła. Wystrój był calkiem przyjemny dla oka. Ściany nie były za jaskrawe ani też za ciemne. Utrzymane w modnych młodzieżowych wzorach. Podszedlem do baru zamawiając sobie whisky. Dobry wujek jack na początek. Podsunalem szklaneczke blondynowi. Zaraz też podeszly do nas jakieś fangirlsy które zaczely piszczec na mój widok prosząc o autograf. Oczywiście im dałem. Najbardziej zdziwila mnie prosba o podpis na piersi.
OdpowiedzUsuńZasmialem się Slyszac jego stwierdzenie.
OdpowiedzUsuń- sądzę że by podeszly- powiedzialem-z ot chociażby po to aby nawiązać krótką rozmowę o wszystkim i o niczym. One zawsze podchodzą kiedy szukają jakiegoś gościa na jedną przygodnia noc- wyszedłem na parkiet tańcząc w rytm muzyki.
(ja chyba trochę nie kumata jestem już o tej porze i zapytam wprost: czy akcja z tą dziewczyną ma ich doprowadzić do jakiegoś trójkąta? Czy coś w tym stylu?)
OdpowiedzUsuń(nie... Chyba zostaną niech przy pocalunkach xD)
OdpowiedzUsuńTo było dosyć dziwne. Naprawdę. Ta dziewczyna wdarla się (o dzięki bogu) między nas. Ba nawet buziaka od niej dostałem. I już mialem ogłosić swój tryumf szerokim uśmiechem na ustach kiedy ta dała calusa też i temu z jajecznica na głowie. Przez moment przez myśl przeszło mi krótkie 'wtf?' jednak nie przerwalem zabawy.
- to ode mnie już macie po buziaku a teraz wy- powiedziała panienka której najwidoczniej procenty uderzyły już do głowy.
Najwidoczniej charlie nie zajarzyl o co jej chodzi bo zaraz kiedy ten miał ją już pocałować dziwnym trafem ustawiła się tak że to blondyn zamiast jej Pocalowal mnie. Mimowolnie ale leniwie oddałem pocałunek a gdZieś blysnal flesz aparatu. Mi to w sumie nie przeszkadzało. Ale czy dla niego było to w porządku? Tego nie wiedziałem.
OdpowiedzUsuń[dam ci wolną rękę XD a w końcu kto się czubi ten się lubi c: ]
OdpowiedzUsuńNa początku nie wiedziałem co tak dokładnie się stało. Jeszcze przed chwilą calowalem się z charlesem... Tak. Tym charlesem któremu mógłbym jeszcze do niedawna oczy na wierzch wydziobac. A teraz? No właśnie doszło do tego co było widać. A zaraz potem znienacka odepchnal mnie. O co chodzi?
OdpowiedzUsuńPodszedlem do baru zaraz za nim i zamowilem setkę.
- możesz mi powiedzieć co to miało przed chwilą być?- zapytałem czekając na wyjaśnienia z jego strony.
Prychnalem cicho pod nosem a zaraz wypilem alkohol który podał mi barman .
OdpowiedzUsuń- aż tak bardzo wierzysz że uda ci się to osiągnąć?- zapytałem go przypatrujac mu się- glupiutki mały charlie- powiedzialem poblazliwie kiwajac głową- niech ciebie nie zdziwia jutrzejsZe naglowki jutrzejszych gazet codziennych- ci dziennikarze lubili takie materiały. Byliśmy dla nich dobra pozywka.
Mój ojciec nie pochwalal tego że czasami ciągnie mnie ku tej samej płci ale Staral się do tego nie wtrącać.
OdpowiedzUsuń- ale czy ja ci przed wyjściem nie mówiłem przypadkiem że nie chciałem nigdzie wychodzić?- zapytałem się go- masz swój upór osiolku- zachichotalem cicho. A kiedy ten odszedł poprosiłem barmana o to aby jeszcze raz nalal mi do szkła wódki.
Wzrokiem odszukalem charlesa który poszedl w tłum.
OdpowiedzUsuń- nowa sympatia?- zapytał barman.
- co? Nie. Nie sądzę- odpowiedzialem. Zbyt wiele nas dzielilo. A poza tym to był nadal wkurwiajacy charles. Jednakże coś mnie uklulo kiedy zobaczyłem jak sobie flirtuje z kimś. Pójść i zepsuć mu zabawę?
- coś nie tak kochanie?- zapytałem obejmujac go w pasie a dziewczyna aż spazmow dostała.
[Dzięki :) Może przy okazji znajdzie się jakiś punkt zaczepienia do wątku? ;]
OdpowiedzUsuńRyan Lewis
- w dzisiejszych czasach to każdy głupi umie- stwierdzilem wzruszająca mimowolnie ramionami.
OdpowiedzUsuń- mogę cię prosić na chwile?- uslyszalem jakiś dziewczecy głos. Odwróciłem się do dziewczyny i poszedłem za nią momentalnie powazniejac.
[Hm, może Charles czasami wpada na siłownię, a Ryan jest tam bardzo często, raz mogliby trenować coś obok siebie i Lewis wkurzałby go bo trochę go poprawiał, ale ostatecznie są w dobrych relacjach? :) ]
OdpowiedzUsuńDla niej opustoszały bar, średniej jakości drinki i bilard wcale nie były takie złe. I co z tego, że "damie nie przystoi" jak to zawsze powtarzali jej rodzice? Była dorosła i mogła robić co chciała.
OdpowiedzUsuńNim chłopak zdążył do niej podejść zdążyła już wypić dwa szoty tequili więc został jeszcze tylko jeden i whiskey. Nim chłopak się odezwał rzuciła na niego okiem. Nim odpowiedziała na jego pytanie szybko dopiła ostatniego szota i whiskey. Choć nie była pewna czy wytrzyma przy tempie w którym piła mając dwadzieścia lat.
-Teraz już tak - uśmiechnęła się tym swoim promiennym uśmiechem znanym z okładek. Może i była modelką przez wiele lat ale tak naprawdę nigdy nie przywykła do bycia rozpoznawalną na ulicach i do chłopców marzących by jej się oświadczyć. Był to dla niej tak samo uroczy komplement jak dla normalnej kobiety. Tym bardziej, że nie wiedzieć czemu jej powodzenie w ostatnim czasie znacznie spadło i to nie wiadomo czemu bo w sumie wciąż wyglądała młodo.
Co jakiś czas ukradkiem spoglądałem w stronę blondyna. Ogólnie rzecz biorąc, to dziewczyna nie powiedziała mi nic nowego w sprawie, która owszem, dotyczyła mnie.
OdpowiedzUsuń- Akurat o tym to wiedziałem już dużo wcześniej, więc nie sądzę, żeby to coś zmieniło- odpowiedziałem jej, a ta uśmiechnęła się lekko. Czyżby jakaś zachęta na mały, niewinny flirt? Zamówiłem dla niej i dla siebie drinka, udając, że straciłem całe swoje zainteresowanie Charliem. Razem z Liz zaczęliśmy żartować i śmiać się z czego, co ona akurat opowiedziała. Jak za starych, dobrych, szkolnych czasów.
Zmarszczylem lekko brwi kiedy ten do mnie się usmiechnal. No właśnie charles ten charles do mnie się usmiechnal. Klekajcie ludy i narody. Poczulem jak na moim ramieniu zawiesza się liz. Była pijana. I to nawet za bardzo. Ale przyjemne słówka szeptala mi do ucha.
OdpowiedzUsuńPokrecilem z politowaniem głową. Wyszedlem z pomieszczenia zapalajac papierosa. O tak. Tego mi teraz było trzeba. Sporej dawki nikotyny dla mojego organizmu. Zaciagnalem się dosyć mocno a zaraz wypuscilem szarawe obloczki dymu z pomiędzy warg.
OdpowiedzUsuń- coś się stało?- zapytałem blondyna.
Od zawsze byłem podejrzliwy wobec niego. To się nie zmieniło nawet teraz kiedy jakas czesc alkoholu krazyla w moich żyłach.
OdpowiedzUsuń- rzeczywiscie noc jest jeszcze młoda. A na dodatek ciepła więc szkoda byłoby to zmarnować- nie wiedzialem czy nadal był na mnie zły ale jeżeli mam być szczery sam ze sobą to mało mnie to interesowało.
(może jakiś głupi kawał?)
[e, no cześć xd]
OdpowiedzUsuń(może elliot trochę zostanie upity?)
OdpowiedzUsuńKolejny pub był też niczego sobie.
- dwa duże piwa z wkladka alkoholowa- powiedzialem do barmana- mam ochotę zabawic się i to ostro- dodalem rozgladajac się po zebranych.
-Mmm, całkiem dobre - mruknęła z zadowoleniem powoli sącząc drinka. W końcu to nie był jeden z tych do "dojebania się" które kupowała sama tylko miły prezent od sąsiada więc postanowiła się delektować.
OdpowiedzUsuń-Samantha Miller, miło mi - z szerokim uśmiechem uścisnęła jego dłoń.
Sam nawet nie zauważyła, że zaproponował jej drinka, a nie przyleciał z ciastem dlatego, że dla niej takie spotkania w barze były normalne. Na pewno bardziej normalne niż wystawanie pod jej drzwiami z koszem muffinek. Cóż, jeszcze nie przyswoiła wszystkich nawyków tutejszych ludzi więc nie miała mu niczego za złe.
-Co robisz w weekendowy wieczór w takim miejscu zamiast być na jakiejś fajnej imprezie?
Jak na złość nie znosilem tej piosenki. Wypilem kolejne piwo. Chyba za dużo jak na jeden wieczór.
OdpowiedzUsuń- jak będą tak beznajdziejnie grali to ja stąd wychodze i idę do jakiegoś innego lokalu- o ile dalbym radę bo jednak to piwo z wkladka było mocne i nieźle czlowieka potrafilo trzepnac.
(zgadzam się xD)
Wyszlismy z tego lokalu i ponownie wsiedlismy do taksówki. Nie zdziwie się jeżeli okaże się że więcej pieniędzy wydalismy na transport niż na imprezy. W trakcie drogi nie odzywalem się.
OdpowiedzUsuń- charles... Gdzie my jesteśmy?- zapytalem rozgladajac się po otoczeniu którego w ogóle nie kojarzylem. Na nasze nieszczescie taksowkarz zdarzył już odjechać.
- może zapytamy się w tym lokalu co?- zapytalem go ponownie kroczac przed siebie.
(może elliot skusi się na jakąś maryche z charliem xD)
(jak się jest w klasie takiej jak moja to mnie już nic bardziej nie zdziwi ani nie zdemoralizuje xD)
OdpowiedzUsuńWeszliśmy do środka gdzie grała już bardziej znosna muzyka. Tym razem zamowilem sobie soft drinka. Po prostu nie chcialem przedobrzyc z alkoholem. Zdziwilo mnie jednak to kiedy ktoś podsunal nam drinki mowiac że to od 'tamtego gościa ze stolika przy oknie'. No cóż jak dają to brać. Jak biją to uciekać. No i darowanemu koniowi w zeby się nie zaglada. Spojrzalem na tamtego mężczyznę po czym ujalem w dłoń szklo w unioslem go w geście podziekowania i toastu.
- patrzac na to że godzina jest taka że jeszcze sporo ludzi nie śpi i że jest sobota i że mają tutaj tani alkohol to raczej szanse na nie przyjscie tutaj kobiet są znikome. Powinny gdzieś być- stwierdzilem- a o co chodzi?- zapytałem unoszac wzrok znad szklanki z alkoholem i dopiero teraz zrozumialem skąd on te pytanie wstrząsnął- czy to jest to o czym myślę?- zapytałem a drink już nie przechodzil mi tak ochoczo przez gardło jak jeszcze z jakieś pół minuty temu.
OdpowiedzUsuńSpojrzalem na nich wszystkich. Skoro wpadlem między wrony to i musiałem krakac tak jak one. Wzialem 'prezent' od nieznajomego. Bylem ciekaw co to są za tabletki.
OdpowiedzUsuńW tym momencie zauwazylem jak jakiś jegomosc podaza w kierunku charlesa z olbrzymim wręcz sprosnym uśmiechem na twarzy.
- jeżeli nie chcesz skończyć z nim nocy w pokoiku na pietrze to lepiej zacząć udawać i grać dobrze że jesteśmy... Parą- ledwo mi to ostatnie przeszło przez usta.
Odwzajemnilem pocalunek będąc totalnie zaskoczony jego postawa. Ba nawet musiałem przyznać sam przed sobą jak na spowiedzi że mi to się podobało. Mruknalem cicho kiedy ten wsunal swoją dłoń w moje włosy. Jednak szybko się opanowalem.
OdpowiedzUsuń- a myślałem że kolega jest wolny- powiedzial koles do charlesa.
- a co on toaleta że ma być zajęty?- zapytalem udajac oburzenie- jest ze mną i będzie- granie zazdrosnego chłopaka nawet mi nieźle wychodziło.
Odetchnalem z niewyobrazalna ulga kiedy tamten się os nas odczepil i odszedł.
OdpowiedzUsuń- nie no jasne- powiedzialem- nie ma za co. Zawsze do usług i takie tam-mruknalem cicho pod nosem jednakże tak aby on mógł to usłyszeć. Spojrzałem na skręt uważnie- mogę wziąć parę buchow- rzekłem biorąc to od niego- idziemy gdzieś to wypalić w bardziej odosbnione miejsce czy masz zamiar zrobić to na oczach samotnych gości którzy wręcz rozbieraja nas wzrokiem hm?- zapytałem.
Zasmialem się cicho widząc jak blondyn momentalnie znalazł się blisko mnie. Wzialem od niego skreta i zapalilem go zapalniczka która podał mi barman. Zaciagnalem się czując slodkawa won maryski. Pociagnalem że trzy razy po czym podałem to dla charlesa- teraz twoja kolej mój samolociku- powiedzialem zjarany.
OdpowiedzUsuńZacząłem zanosic się niekontrolowanym śmiechem. Było mi po prostu dobrze w takim stanie.
OdpowiedzUsuń- widzę że i tobie w tej jasnej główce się zakrecilo- powiedzialem podtrzymujac go- a co my tutaj znowu mamy?- zapytałem patrzac na małe białe tabletki- mini białe m&m'sy- Wzialem jedną z nich i przez moment obracalem ją w palcach po czym polozylem ją na języku szukając czegoś do picia aby móc ją zapic.
- ukradles mi tabletke prosto z języka- powiedzialem udajac oburzonego po czym usmiechnalem się do niego szeroko.
OdpowiedzUsuń- może chcecie klucz do pokoiku na pietrze?- zapytał barman a ja wzialem owe klucze uśmiechając się chytrze do charlesa.
Jakimś cudem wszedłem na piętro po schodach i dotarlem do pokoju.
OdpowiedzUsuń- może tak... Może nie- powiedzialem tajemniczo. Zblizylem się do niego obejmujac go w pasie i owiewajac jego szyję swoim ciepłym oddechem- co zrobimy z tą całą reszta?- zapytałem mając na myśli dragi które dostaliśmy.
(branoc c: )
Unioslem jedną brew do góry w geście zdziwienia.
OdpowiedzUsuń- a co to za nagla taka zmiana?- zapytałem biorąc na nowo tabletke- no to teraz ja ci ją zabiore z języka- usmiechnalem się kładąc się obok niego.
Pomachalem mu kluczykami przed nosem.
OdpowiedzUsuń- myślisz że dostalismy je aby sluzyly nam za ozdobę?- zapytałem. Z drugiej strony do końca nie pamietalem abym zamykał drzwi. Polozylem tabletke mu na języku. Zaraz też wpilem mu się w usta zgarniajac ja dla siebie.
- widzę że zaczyna ci się to podobać- powiedzialem widząc jak reaguje- a przynajmniej twoje ciało o tym mówi- usmiechnalem się szeroko.
OdpowiedzUsuńZasmial się cicho.
OdpowiedzUsuń- kto wie- stwierdzilem Slyszac jego słowa- a co jeżeli to krył się w gdzieś głęboko w twojej podświadomości? Takie głęboko ukryte pragnienia- usmiechnalem się schodząc z pocalunkami niżej. Swoją dłoń ulokowalem na jego kroczu.
- czy już to kiedyś robilem z jakimś chłopakiem?- zapytałem ale to raczej było pytanie retoryczne.
OdpowiedzUsuń- tak. Robilem to- odpowiedzialem- w trzeciej klasie gimnazjum- dodalem. Po alkoholu miałem zwiekszona tendencje do mówienia prawdy. Pewnie dlatego że nie kontrolowalem się z tym co mówię.
- Nie. Nie po pijaku- odpowiedziałem- Na trzeźwo- dodałem, pochylając się nad nim. Przez chwilę zastanowiłem się czy to byłoby chamskie, gdybym tak teraz wyszedł, zostawiając go w takim stanie podniecenia. Nie, aż taki to ja chyba nie jestem. Rozpiąłem mu spodnie wzrokiem omiatając jego męskość i uśmiechając się do siebie lekko pod nosem- I pomyśleć, że tak bardzo się nie lubimy- mruknąłem mu do ucha.
OdpowiedzUsuń- Ja Ciebie też nie- odpowiedziałem- Ale, że jako jestem tutaj z Tobą to muszę wytrzymać- wzruszyłem ramionami- Inaczej przeleci Cię jakiś inny miły starszy pan z parteru, nie pytając o to, czy już to kiedyś robiłeś czy też nie- zdjąłem z niego bokserki, a jego męskość zacząłem pocierać dłonią. Na początku powoli, jakbym chciał się z nim trochę podrażnić. Później przyspieszyłem swoje ruchy.
Usuń- Nie bój się- powiedziałem, widząc jak jego ruchy są niepewne. Przygryzłem jego męskość. Dłońmi masowałem jego podbrzusze. Mruknąłem cicho, kiedy ten dotykał mnie.
OdpowiedzUsuń- uroczy jesteś jak tak się rumienisz- powiedzialem dostrzegając w słabym świetle jego rumience. Wyglądał jak mała dziewczynka. Wsadzilem palec w niego. Był ciasny ale to tym lepiej dla mnie. Zaczalem powoli poruszac palcem w jego środku.
OdpowiedzUsuńNa początku owszem chciałem go trochę pomeczyc i podreczyc. Jednak i ja nie chcialem już dłużej zwlekać. Z tylnej kieszeni spodni wyciagnalem prezerwatyw która otworzylem zębami. Co jak co ale siebie bylem pewien że nie mam zadnych chorób.
OdpowiedzUsuń- naloz ją na mnie- powiedzialem.
Zaraz też dolaczylem drugiego palca. Chciałem go dobrze przygotować. Wiedzialem że zużyte narkotyki i alkohol zneutralizuja mu nieco ból. Jednak w podświadomości jakiś glosik mowil mi co mam zrobić. Mruknalem cicho i z zadowoleniem kiedy ten zalozyl na mnie zabezpieczenie.
OdpowiedzUsuń- przygotuj się na finał- usmiechnalem się chytrze. Zaraz też w niego wszedlem ze srednim impetem.
Z wyczuciem i celnie trafialem w jego prostate. Jak to mówią... Przyjemności nigdy za wiele. Odwzajemnilem pocalunek. Nieco wilgotna dłonią przejechalem po jego rozgrzanym torsie. Wykonywalem sychroniczne ruchy biodrami wzdychajac raz po raz nieco głośniej niż dotychczas.
OdpowiedzUsuń- słodki uroczy chłopiec- szepnalem ni to do niego ni to do siebie.
Jego jęki utwierdzaly mnie w przekonaniu że jest jemu dobrze. Mi także towarzyszyly takie odczucia. Dłoń wtopilem w jego włosy masujac skórę jego głowy. W pewnym momencie zacząłem odplywac gdzieś. Nie... Nie był to sen. Coś w rodzaju odlotu.
OdpowiedzUsuńPo chwili doszedlem w jego wnętrzu. Pelna prezerwatywe wyrzucilem do kosza. Opadlem ciężką głową obok niego.
(branoc)
OdpowiedzUsuńSpojrzałem na niego uważnie spod przymrozonych powiek. Nie unioslem się jednak.
OdpowiedzUsuń- i kto to mi mówi- powiedzialem nie dowierzajac. Ziewnalem głośno- w tych tabletkach naprawde coś musi być- stwierdzilem bez większych emocji.
Przymknalem oczy uśmiechając się lekko pod nosem. Długo nie musiałem czekać. Zasnalem obejmujac pearsona w pasie.
OdpowiedzUsuń(a może teraz zrobimy tak że oni obudza się rano w towarzystwie jakichś obcych facetów)
- nie drzyj się tak- jeknalem zalosnie chowając twarz w poduszkę i mamroczac coś o bolacej mnie głowie.
OdpowiedzUsuń- jestescie uroczy chłopcy- dopiero mnie zmrozilo kiedy to uslyszalem. A najgorsze było to że to nie był głos charliego. Podnioslem się momentalnie.
- co wy tutaj robicie?- wytrzeszczylem oczy.
- a dokąd to?- zatrzymali nas tamci przy drzwiach.
OdpowiedzUsuń- do san francisco- odpowiedzialem mijajac ich.
- a to nie lepiej samolotem?
- a nie lepiej żebyś się zamknął? Zionie ci wódka z ust- byłem zdenerwowany- idziemy- pociagnalem charlesa.
- borze zielony i szumiacy..- westchnalem cicho łapiąc się za obolala głowę- nadal zastanawia mnie fakt... W jaki sposób oni się znaleźli z nami w pokoju- powiedzialem.
OdpowiedzUsuń- daj- powiedzialem wyciągając dłoń po butelkę wody. W tym momencie uslyszalem dźwięk telefonu.
OdpowiedzUsuń- gdzie ty do cholery jesteś?- uslyszalem głos menedżera. Nie musiałem nawet ustawiać na glosnomowiacy aby charles mógł usłyszeć pokrzykiwania.
- wracam do domu.
- wszystkie serwisy i szmatlawce piszą o tobie i twoim tajemniczym... Nie wiem jak to nawet nazwać.
- zadzwonie później scott- rozlaczylem się po czym kupiłem w pobliskim kiosku gazetę- jeżeli chciales być rozpoznawalny to już jesteś- rzeklem do blondyna.
- chcesz aby mi do końca rozpieprzylo mi łeb?- zapytałem. Nie mogłem wytrzymać bo cały czas mnie bolała glowa. Nawet nie wiem czy bym wytrwal do końca- dzisiaj odpuszcze bo nic ze mnie nie będzie- ziewnalem przeciagle- mam jednak nadzieję że nie będziesz miał przez to- wskazalem glowa na zdjęcie na pierwszej stronie gazety- zadnych kłopotów- dokonczylem. Taksówką zatrzymala się a my wsiedlismy do niej.
OdpowiedzUsuń- wiesz co?- zapytałem go- nigdy nie przypusZczalem że te słowa padną kiedyś z twoich ust- powiedzialem-z mi też było dobrze- dodalem już nieco ciszej.
OdpowiedzUsuń(może tutaj by tak wkrecic macoche charlesa? Wiesz niby coś w scenę zazdrości xD)
Wszedłem do domu a moje kroki od razu skierowalem do kuchni. Wody ludzie dajcie mi się napić wody... Wzialem pierwsza lepszą stojąca przede mną szklankę i nalalem kranowki. Jakoś nie wierzyłem w te bajki że ta woda jest niedobra. Wsadzilem jedną z dłoni w kieszeń i wyciagnalem jAkiś dowód osobisty. Nie mój na dodatek. Charliego... Pewnie jak w pospiechu uciekalismy z gay baru to przez przypadek musiałem wziąć. Lepiej oddać mu to od razu. Wzialem krótki prysznic i ubralem się w czyste ciuchy. Spacerkiem udałem się do domu blondyna.
OdpowiedzUsuń- czego chcesz?- drzwi otworzyła mi jakas kobieta. Była niewiele starsza ofe mnie.
- ja na chwile do charlesa- odpowiedzialem nie rozumiejąc jej złości.
- nie ma go.
- sądzę że jest za tobą- na mojej twarzy pojawił się usmieszek
Na początku byłem trochę zdziwiony i zaskoczony jego zachowaniem. Jednak szybko pojalem że chłopak gra. Że chce zrobić christinie na złość. Wczulem się w swoją rolę. Objalem go ramieniem. Kiedy ta zniknela odetchnalem z ulga.
OdpowiedzUsuń- o co w tym wszystkim chodzi?- zapytałem kiedy zostlismy sami- wygladala tak jakby chciała mnie na miejscu zabić- powiedzialem.
- rzeczywiście to jest bardzo dziwne- stwierdzilem- lepsze niż w jakiejś brazylijskiej telenoweli- zachichotalem cicho- czyli już mam zacząć się bać jakiegoś przypadkowego otrucia czy coś w tym stylu?- zapytałem- po co do ciebie przyszedłem? Sprawdź czy masz wszystkie swoje dokumenty- rzeklem tajemniczym tonem głosu.
OdpowiedzUsuń- muszę ci powiedzieć że nie masz z nią łatwego życia- stwierdzilem wzdychajac cicho- nie probowales na ten temat pogadac ze swoim ojcem?- zapytałem. Nie wiedziałem jakie on ma relacje ze swoim staruszkiem ale sądziłem że o tym powinien wiedzieć- a no znalazłem. W kieszeni moich spodni- usmiechnalem się lekko.
OdpowiedzUsuń- a nie probowales może zrobić taki myk że osoba z zewnątrz zwrocilaby jemu uwagę na temat jej stosunku wobec ciebie- zapytałem spogladajac na niego- w wielu przypadkach to się sprawdza- usmiechnalem się lekko w jego kierunku.
OdpowiedzUsuń- chyba mam nawet jakiś pomysł- powiedzialem- mnie twój ojciec nie posłucha ale patrząc na dobre relacje między nim a moimi rodzicami to gdyby tak szepnac słówko mojej mamie to może by coś tak dygnelo- zrobilem zamyslona minę- tylko trzeba byłoby zaaranzowac dla nich jakieś spotkanie...- dodalem- co ja dzisiaj będę robił? Nie wiem może pójdę przeanalizowac teksty piosenek które ostatnio napisałem- stwierdzilem- na razie nie mam zamiaru iść na żadna imprezę- skrzywilem się lekko przypominając sobie dzisiejszy poranek w towarzystwie dwóch nieznanych ani mi ani charliemu mężczyzn.
OdpowiedzUsuń- jak chcesz to możesz iść ze mną- wzruszylem lekko ramionami- może mi coś doradzisz. A po za tym chcialbym zobaczyć minę twojej macochy kopciuszku- zachichotalem.
OdpowiedzUsuń- ja na podwojnym gazie nie jadę- powiedzialem-z mi życie jest jeszcze miłe. A po za tym to nie chce stracić prawka- stwierdzilem- ale skoro mieszkamy na tej samej dzielnicy i praktycznie po sasiedzku to możemy się przejść piechota. Przewietrzymy trochę dupy. Nawdychamy się świeżego powietrza. I takie tam pierdółki.
OdpowiedzUsuń- nie. Ja nie mam zamiaru nikogo zabijać w przeciwieństwie do twojej macochy która ciebie wręcz pożera wzrokiem. A mnie wręcz nim zabija i wali piorunami- zachichotalem obejmując go w pasie kiedy wychodzilusmy z jego posesji. Czasami lubiłem ludziom robić na złość. Tak jak w tej chwili dla christine.
OdpowiedzUsuń[witam, witam!:) może jakiś wspólny wątek? Dobrze zrozumiałam, że mieszkasz obecnie ze swoim ojcem i macochą w domu?
OdpowiedzUsuńPS. nie można studiować kardiochirurgii, można co najwyżej robić z niej specjalizację, ale Twój bohater jest na to jeszcze za młody. wybacz, musiałam się do tego przyczepić :p]
Josephine.
Uśmiechnęła się na samo słowo "bilard". Już tak dawno nie grała, była za bardzo zajęta pracą i innymi sprawami. A w młodości grała naprawdę dużo. I nie w sposób w jaki grały inne młode dziewczyny które robiły to tylko żeby się trochę powypinać i pokazać swoje wdzięki albo żeby udawać sierotkę którą trzeba objąć ramieniem i pokazać jak to się robi. O nie, nie. Ona po przybyciu do Nowego Jorku grała na pieniądze coby jakoś się utrzymać nie tylko z prac dorywczych.
OdpowiedzUsuń-No pewnie - dopiła swój alkohol i wstała.
- nie. Nie będziesz przeszkadzał- powiedzialem-z jak wychodzilem do ciebie to nikogo u mnie nie było- co wcale nie musiało oznaczać że nikogo nie będzie- misha może wpaść ale niekoniecznie. Jeżeli miał nocke zakrapiana wysokoprocentowymi trunkami to wątpię aby mnie dzisiaj odwiedził- weszliśmy za furtkę mojego ogrodzenia.
OdpowiedzUsuń- tanczyc to raczej nie tancze- powiedzialem-z raczej śpiewam to co napisze- dodalem- chłopaki pod to tworzą muzykę i mamy piosenkę gotowa- usmiechnalem się lekko- no ale nie samym śpiewaniem człowiek żyje i czasami lubi porobic coś innego. Czasami jeżdżę sprawdzac jak idzie praca w galerii która Zalozylem. W prawdzie moja kuzynka częściej się nią zajmuje niż ja ale ciii.
OdpowiedzUsuń- galeria sztuki- usmiechnalem się lekko- po prostu chce dawać młodym szansę na zaistnienie. Tak jak kiedyś ktoś dał mi podobna- usmiechnalem się lekko- evviva l'arte.
OdpowiedzUsuń